czwartek, 3 kwietnia 2014

Jak zepsułem zakończenie.



How I Met Your Mother był kiedyś jednym z moich ulubionych seriali. Było to dawno, na samym początku, x lat temu. Później oczywiście mi się znudził, a teraz oglądałam go tylko po to, żeby w końcu poznać tę matkę. I co? I gówno.

Oglądając finał serialu trochę się wzruszyłam. Jednak byłam dość mocno zżyta z bohaterami, mimo tego, że ostatnio bardziej zaczęli mi grać na nerwy, niż bawić. I finał mi się spodobał. Ma to wszystko sens, tak sobie myślałam. Przemyślałam tę kwestię dokładniej i jestem zmuszona zmienić zdanie. Nie podoba mi się ta historia.

Już pomijam fakt, że cały ostatni sezon oglądaliśmy ślub Barneya i Robin, a oni mieli czelność się rozwieźć po jakiś 10 minutach. Pomijam, że czekaliśmy na matkę po to, żeby się dowiedzieć, że nie żyje. Pomijam, że w ostatnim odcinku prawie całkowicie pominięto Lily i Marshalla, którzy stali się tylko uroczym tłem historii. Wszystko to jest bardzo bardzo nie w porządku, ale jestem w stanie to zaakceptować. Czego nie potrafię zaakceptować, to powrotu Teda do Robin. SERIOUSLY?

Odcinek, w którym Ted decyduje się pożegnać z Robin na dobre, był bardzo wporzo. Spodobał się Natalce. Fajnie, że ludzie jednak potrafią odciąć się od przeszłości, potrafią ruszyć dalej. Był to okej pomysł i zaakceptowałam go. Przez cały serial kibicowałam mu w zdobyciu Robin, bo to spoko babka, ale z drugiej strony jednak ucieszyłam się, że sobie odpuścił. I co? Kilka odcinków później dowiadujemy się, że NI CHUJA, że jednak pogoń za Robin nie ma końca, że nawet dzieciaki są za tym związkiem, że tak naprawdę przeszłość cały czas w nas zostaje. No kurwa. Naprawdę nie można było zakończyć poznaniem matki, SKORO TAKI WŁAŚNIE TYTUŁ MA TEN SERIAL?!

Nie był to dobry pomysł. Nie podoba mi się. Nie robi się takich rzeczy. W ogóle załatwianie wszystkich rzeczy w finale w taki sposób, w jaki zrobili to twórcy, nie jest w porządku. Żegnamy się z serialem i jego bohaterami, jakby przez te 9 sezonów zupełnie się nie zmienili. Ted kocha Robin, Barney rucha laski, Lilly i Marshall są dalej razem, tylko mają więcej dzieci. NAPRAWDĘ? Dziękuję bardzo drodzy twórcy, ale ja tego nie kupuję.

Nie żebym się jakoś bardzo wczuła w ten serial, jego finał to nic aż takiego ważnego dla mnie, jednak spowodował we mnie uczucie delikatnego rozczarowania. Ciekawe, co na to prawdziwi fani, bo wydaje mi się, że chyba fala hejtu została wylana w Internetach.

P.S. Oglądać Broad City, polecam gorąco, TO JEST DOPIERO EKSTRA SERIAL.



1 komentarz:

  1. Ciągle łapię się na tym, że to już pół roku, a ja wciąż nie jestem "over it".

    OdpowiedzUsuń