wtorek, 19 lutego 2013

Hi, Mark!

Długo zwlekałam, ale jednak obejrzałam. I ten film nie mógł przejść bez wzmianki na moim blogu.



Trójkąt miłosny. Historia o zdradzie i przyjaźni. O wierności i grze w futbol. O roli rodziny w życiu każdego człowieka. O szczęściu, smutku, rozpaczy i śmierci. Z przepiękną ścieżką dźwiękową, głównie przy scenach erotycznych.

W tym filmie było wszystko, ale oczywiście najważniejsza jest gra aktorska. Coś niesamowitego. Dawno nie widziałam, żeby człowiek mógł się aż tak gardłowo śmiać. Dawno w filmie dialogi nie były aż tak drętwe. "I don't want to talk about it" powtarzane jak mantra przez główną bohaterkę. I gra w futbol, o co w ogóle chodziło? Był też motyw z narkotykami, oczywiście. I parę scen akcji, przemoc, trochę broni. No cycki, seks. Było wszystko. 

Film polecało mi parę osób już jakiś czas temu. W końcu obejrzałam. Miałam dość ciężki, a może lepiej napisać przyciężkawy, okres w moim życiu i lepiej nie mogłam trafić, film zdecydowanie trafił w mój gust.

Ja polecam każdemu, kto przypadkiem czyta mojego bloga. Naprawdę warto.

Tommy Wiseau, co za człowiek. Niech zrobi coś jeszcze!

UWAGA SPOJLER:



poniedziałek, 11 lutego 2013

Nieulotne.




Na ten film czekałam, jak na żaden inny ostatnim czasem. Może przez to, że i ja i paru moich znajomych braliśmy udział w kręceniu jednej ze scen. A może przez to, że Pan Jacek Borcuch zauroczył mnie swoim wcześniejszym filmem Wszystko, co kocham. A może po prostu wakacje w Hiszpanii, problemy na studiach, miłość, jakoś tak mnie to ciekawiło.

I obejrzałam. I nie wiedziałam, co myśleć. I dalej nie wiem.

Bo film ten może mieć wszystko to, co ja lubię w filmie. Jest trochę akcji, są niedopowiedzenia, są emocje, ładne zdjęcia, dobra muzyka.

Ale niestety, mi się nie podobał. I nie mogę jakoś się z tym pogodzić. 

Scena, w której  bierzemy udział, jest naprawdę dobrze zrobiona, trochę hipnotyzująca, ładna. I to mieszkanie, które już trochę legendą w Krakowie obrosło, tak bardzo ładnie sfilmowane. A poza tym to tak jakby niczego w tym filmie nie ma.

Czasem jednak nie warto się nastawiać na coś aż tak bardzo, bo później przeżywamy dziwne uczucie, że coś nam odebrano. A ja nie chciałam, żeby ten film mi odebrano. Ach, Nieulotne, co ja mam z wami począć?

P.S. Usłyszałam, że z mojego scenariusza powstałby film zdecydowanie lepszy. Bardzo to miłe. Więc Panie Jacku, szykuj się Pan, bo rośnie Panu konkurentka!